niedziela, 16 lipca 2017

Dzień szósty.Angkor Wat i inne świątynie Angkoru.

Hotel w Siem Reap, który zarezerwował dla nas Peter nazywa się Petit Temple Resort  & Spa, położony jest bardzo blisko ścisłego centrum, tuż za mostem a jednak na cichej, małej uliczce. Przypomina trochę świątynię, jak sama nazwa wskazuje i od pierwszej chwili przypadł nam bardzo do gustu- przemiła obsługa, fajny basen i zarośnięty taras, na którym wieczorami mogę w spokoju pisać- kolejny strzał w dziesiątkę Petera.







Wstajemy wcześniej- dziś punkt kulminacyjny naszej wyprawy do Kambodży- słynny Angkor Wat i klika innych świątyni w ramach kompleksu Angkor.Najsłynniejsza i prawdopodobnie najczęściej odwiedzana świątynia świata, nr 1 na liście polecanych zabytków Trip Advisor nie tylko w Azji,ale i na całym świecie.
Przygoda zaczyna się od kupna biletu wstępu- w Siem Reap powstało specjalne przedsiębiorstwo, które się tym trudni, niestety większość pieniędzy zasila ponoć prywatną kieszeń jednego z właścicieli kilku 5-gwiazdkowych hoteli. Jednodniowy bilet kosztuje 37 dolarów. Jest niezwykle oryginalny- ze zrobionym jak do wizy zdjęciem.
Przed samym wjazdem na teren Angkoru bilety są jednie sprawdzane, wszystko kupuje się w Siem Reap. Oczywiście większość turystów dociera tam tuk- tukiem czy też skuterem ( dla białych to nowość- ponoć jeszcze parę lat temu nie wypożyczano skuterów białym turystom).
W sumie w ramach kompleksu Angkor znajduje się kilkadziesiąt świątyń, w promilu 100km naliczono ich ponad 300 a przecież niektóre być może nadal czekają na odkrycie- zarosła je dżungla i nikt specjalnie ich nie szuka, tym bardziej że teren ten nadal może być mocno zaminowany. Peter wybiera dla nas na dzisiaj trzy i pod koniec dnia rozumiem jego wybór- trzy niesamowite perełki, każda inna, charakterystyczna, zapierająca dech w piersiach. Widać, że kocha to miejsce i chętnie przywozi tu turystów.
Pierwsza to świątynia, w której kręcono Tomb Raidera, niesamowita Ta Prohm, przez wielu uważana za najpiękniejszą w ogóle- zarośnięta i dzika. Potężna korzenie drzew bamianów i kapoków otaczają kamienne, stare budowle, korzenie wciskają się jak węże między skalne bloki. Ta Prohm znaczy " Przodek Brahmy"- pochodzi jak wszystkie świątynie z tego obszaru z XIIw. i odkrył ją w dżungli w 1860 r.francuski przyrodnik Henri Mouhout.













Bayon- kolejna świątynia, znajdująca się w kwadracie dawnego miasta Central Angkor Thom na mnie osobiście zrobiła chyba jeszcze większe wrażenie.W jej wnętrzu powinny znajdować się 54 wieże ( prasaty) na których widnieje 216 bayońskich twarzy- ponoć w tej chwili jest ich już mniej...To właśnie te kamienne twarze, co do których naukowcy spierają się co tak naprawdę przedstawiają ( oblicze Buddy?) sprawiają, że atmosfera tego miejsca jest niesamowita.Można by godzinami przyglądać się tutejszym płaskorzeźbom...












Na terenie kompleksu spotykamy świadczące usługi ludziom słonie oraz małe małpki- zupełnie oswojone i niegroźne.

Wisienką na torcie jest samo Angkor Wat- największa,najważniejsza i najbardziej znana świątynia całego kompleksu. Słowo "angkor" oznacza miasto a "wat" to po prostu świątynia, Angkor Wat oznacza zatem "Świątynia Miejska". Peter zaplanował to sprytnie- przed rozpoczęciem zwiedzania robimy sobie małą przerwę w jednej z wielu tutejszych restauracji-przerwa na piwko i małą przekąskę w postaci genialnych, świeżych spring rolls'ów. Tuż po godzinie 13-stej większość dużych grup robi sobie przerwę na lunch i Angor Wat robi się pustawy-zawsze w tym czasie jest mniej ludzi, ale w naszym przypadku- jesteśmy w porze deszczowej, niskim sezonie- jest naprawdę pustawo! Wiem, ciężko w to uwierzyć- ale tak naprawdę jest. W sezonie jest tu około 4 razy więcej turystów. Po tych paru dniach spędzonych tutaj możemy śmiało polecić lipiec- porę deszczową na zwiedzanie tej części świata.


Wejście do Angkor Wat prowadzi obecnie przez nowo wybudowany, chwiejący się most:

 Świątynia Angkor została zbudowana przez Surjawarmana II w XII w. ku czci hinduskiego bóstwa Wisznu.
Jest to najlepiej na świecie zachowany przykład architektury Khmerów. Ciekawe jest to, że na przestrzeni wieków była to również świątynia buddyjska. To, co naprawdę powala na kolana to płaskorzeźby w kamieniu- niemal każdy z tych kamieni jest zdobiony, ktoś musiał wziąć go w ręce i ręcznie obrobić, a przecież to - bagatela-świątynia zajmująca obszar ponad 2 km!Najwyższa wieża ma 65 metrów wyskości.

Spotykamy buddyjskich mnichów, którzy za niewielką opłatą modlą się o powodzenie Zosi i zawiązują jej na dłoni opaskę ze sznurka, która ma chronić przed złem.






Angkor Wat jest fascynujący..











Po całym spędzonym tutaj dniu, szukam w pamięci bardziej niesamowitych miejsc, które widziałam w życiu i...nie znajduję. Angkor Wat i cały kompleks świątyń Angkoru- od dziś mój numer jeden na liście.

Podróż powrotna i powakacyjne refleksje..

Można było zrobić to inaczej- chociażby kupić bilet lotniczy bezpośrednio z Koh Samui do Bangkoku, albo podróż rozłożyć na dwa dni. Ale gdy...