piątek, 7 lipca 2017

Zamiast wstępu.

Tegoroczne wakacje, na dzień przed ich rozpoczęciem, powodują we mnie mieszane uczucia- zupełnie nie wiem, czego się spodziewać…Podekscytowanie miesza się z obawami- chyba zawsze tak jest, gdy próbuje się czegoś nowego. Tajlandia i Kambodża deszczową porą.
Tak naprawdę był to pomysł Zosi i dość spontaniczna zmiana planów- zamiast znajomych, europejskich kątów namiastka egzotyki, pierwsza azjatycka przygoda. Europa to moja strefa komfortu- lubimy to, co znamy. Wakacyjny model wypoczynku? Gorące dni, przyjemnie ciepłe wieczory, piękne widoki, zimne białe wino, dobre jedzenie. Samochód, skuter, zmiana miejsc i perspektywy. Pisanie bloga. Większość z tych rzeczy ma szansę się wydarzyć i w tym roku- choć na innym kontynencie. Trzeba tylko przebyć męczącą podróż, szybko się zaaklimatyzować, przyzwyczaić do wilgotnego powietrza, innej kuchni. Nie myśleć o komarach przenoszących malarię i dengę, polubić przelotne ( mam nadzieję) ulewy, nie nadepnąć na węża w dżungli i dużo uśmiechać. Takie porady dają ci, którzy już tam byli a przecież jest ich cała masa- Tajlandia jest obecnie jednym z najbardziej turystycznych kierunków- egzotycznie było tam pewnie dwadzieścia lat temu, gdy pierwsi backpackerzy odkrywali rajskie wyspy. Mam więc nadzieję i plan dać się oczarować Azji.


Podróż powrotna i powakacyjne refleksje..

Można było zrobić to inaczej- chociażby kupić bilet lotniczy bezpośrednio z Koh Samui do Bangkoku, albo podróż rozłożyć na dwa dni. Ale gdy...