Wstajemy wcześniej- dziś punkt kulminacyjny naszej wyprawy do Kambodży- słynny Angkor Wat i klika innych świątyni w ramach kompleksu Angkor.Najsłynniejsza i prawdopodobnie najczęściej odwiedzana świątynia świata, nr 1 na liście polecanych zabytków Trip Advisor nie tylko w Azji,ale i na całym świecie.
Przygoda zaczyna się od kupna biletu wstępu- w Siem Reap powstało specjalne przedsiębiorstwo, które się tym trudni, niestety większość pieniędzy zasila ponoć prywatną kieszeń jednego z właścicieli kilku 5-gwiazdkowych hoteli. Jednodniowy bilet kosztuje 37 dolarów. Jest niezwykle oryginalny- ze zrobionym jak do wizy zdjęciem.
Przed samym wjazdem na teren Angkoru bilety są jednie sprawdzane, wszystko kupuje się w Siem Reap. Oczywiście większość turystów dociera tam tuk- tukiem czy też skuterem ( dla białych to nowość- ponoć jeszcze parę lat temu nie wypożyczano skuterów białym turystom).
W sumie w ramach kompleksu Angkor znajduje się kilkadziesiąt świątyń, w promilu 100km naliczono ich ponad 300 a przecież niektóre być może nadal czekają na odkrycie- zarosła je dżungla i nikt specjalnie ich nie szuka, tym bardziej że teren ten nadal może być mocno zaminowany. Peter wybiera dla nas na dzisiaj trzy i pod koniec dnia rozumiem jego wybór- trzy niesamowite perełki, każda inna, charakterystyczna, zapierająca dech w piersiach. Widać, że kocha to miejsce i chętnie przywozi tu turystów.
Pierwsza to świątynia, w której kręcono Tomb Raidera, niesamowita Ta Prohm, przez wielu uważana za najpiękniejszą w ogóle- zarośnięta i dzika. Potężna korzenie drzew bamianów i kapoków otaczają kamienne, stare budowle, korzenie wciskają się jak węże między skalne bloki. Ta Prohm znaczy " Przodek Brahmy"- pochodzi jak wszystkie świątynie z tego obszaru z XIIw. i odkrył ją w dżungli w 1860 r.francuski przyrodnik Henri Mouhout.
Bayon- kolejna świątynia, znajdująca się w kwadracie dawnego miasta Central Angkor Thom na mnie osobiście zrobiła chyba jeszcze większe wrażenie.W jej wnętrzu powinny znajdować się 54 wieże ( prasaty) na których widnieje 216 bayońskich twarzy- ponoć w tej chwili jest ich już mniej...To właśnie te kamienne twarze, co do których naukowcy spierają się co tak naprawdę przedstawiają ( oblicze Buddy?) sprawiają, że atmosfera tego miejsca jest niesamowita.Można by godzinami przyglądać się tutejszym płaskorzeźbom...
Na terenie kompleksu spotykamy świadczące usługi ludziom słonie oraz małe małpki- zupełnie oswojone i niegroźne.
Wejście do Angkor Wat prowadzi obecnie przez nowo wybudowany, chwiejący się most:
Jest to najlepiej na świecie zachowany przykład architektury Khmerów. Ciekawe jest to, że na przestrzeni wieków była to również świątynia buddyjska. To, co naprawdę powala na kolana to płaskorzeźby w kamieniu- niemal każdy z tych kamieni jest zdobiony, ktoś musiał wziąć go w ręce i ręcznie obrobić, a przecież to - bagatela-świątynia zajmująca obszar ponad 2 km!Najwyższa wieża ma 65 metrów wyskości.
Po całym spędzonym tutaj dniu, szukam w pamięci bardziej niesamowitych miejsc, które widziałam w życiu i...nie znajduję. Angkor Wat i cały kompleks świątyń Angkoru- od dziś mój numer jeden na liście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz